Dzienniki Marcowe II

Druga część Dzienników Marcowych.

Zdecydowałam się na skopiowanie całości Dzienników Marcowych na moją
stronę. Może będą dzięki temu łatwiejsze do znalezienia dla Polaków.

Jest
to legendarny tekst, który krąży po białoruskim i rosyjskojęzycznym
internecie. Pamiętnik Darii Kostenko, uczestniczki protestów w Mińsku.
Tutaj wcześniej przytoczyłam jeden fragment: "Polonez Ogińskiego".

Tekst skopiowałam stąd. A tutaj jest strona Bułoczki, która, jeśli dobrze rozumiem, jest właśnie Darią Kostenko.

мартовские дневники – перевод на польский

CZĘŚĆ 2. „WSPANIALE DALEKO” i coś o kłamstwie

Na
początku wokół nas nie było za dużo ludzi, stał szczelny krąg. Na
schodkach grała muzyka, dziennikarze podchodzili do nas, żeby
przeprowadzić wywiad. Rozmawiałam z korespondentem „Euronews” i
gruzińskimi dziennikarzami telewizyjnymi, z korespondentem NTB. Nie
bardzo to cieszyło, szczerze mówiąc, ale oni jakoś tak często do mnie
podchodzili.


Po 23 muzykę wyłączyli, ponieważ prawo zabrania
puszczać głośną muzykę w nocy. Staramy się przestrzegać prawa we
wszystkim, nawet w drobiazgach. Dlatego, że wiemy: każdy drobiazg może
być skierowany przeciw nas. A jeśli nie znajdą drobiazgu – wymyślą.


Po
dwunastej ludzie zaczęli się rozchodzić, bo wkrótce przestawało jeździć
metro. Nas robiło się cały czas coraz mniej, ale krąg stał cudownie, na
śmierć i życie.


W nocy zaczęli przychodzić ludzie z termosami
gorącej herbaty. Były to, przeważnie, starsze kobiety i mężczyźni z
pobliskich domów.


Przebić się do nas z samego początku było
nie lekko. Aby pozbawić nas poparcia narodu, milicja zatrzymywała na
podejściu każdego, u kogo znajdywała termos, jedzenie czy śpiwór. Ale
oni jakoś przenosili. Pamiętam dwie starsze kobiety, które przyciągnęły
trzy termosy z gorącą wodą. Pocałowały nas i powiedziały, że będą się
za nas modlić. Rano przyszedł bardzo stary człowiek z pomiętą
celofanową torebką. W torebce była kiełbasa i chleb. Dziadziuś
powiedział: „wybaczcie, że tak mało: to wszystko, co było w lodówce”.
Gdyby nie ci ludzie, byłoby nam o wiele ciężej. Teraz milicja łapie ich
i daje za termos herbaty albo śpiwór 10 dni aresztu. Zgodnie ze
wczorajszymi danymi z Internetu, zatrzymano już ponad 100 osób.


Czym
się zajmowaliśmy tam wewnątrz kręgu? Chodziliśmy, rozmawialiśmy.
Siedzieliśmy w małych grupkach i śpiewaliśmy pieśni. Najpierw
zaśpiewaliśmy „Wspaniale daleko” (Prekrasnoje dalioka). Ta pieśń
również była niby o nas. Jacyś dziennikarze radiowi sunęli nam mikrofon
i nagrywali.


Głos zarwał mi się na słowach:
„Słyszę głos, głos zapytuje srogo:
A dziś co dla jutra zrobiłem ja?”


pieśń, wśród ludzi, którzy zasłaniają nas swoimi ciałami, również
postaram się zapamiętać na całe życie. Ten wieczór był, na pewno,
najlepszym i najważniejszym w moim życiu. Moja opowieść będzie w dużym
stopniu przeciwieństwem całego tego kłamstwa, jakie wylewają na nas
białoruskie i niektóre rosyjskie media. KŁAMSTWA, że nasza akcja –
antyrosyjska, że my nienawidzimy Rosji. Wśród nas byli Rosjanie z
Moskwy, z rosyjskim „trójkolorem”. Nasz Majdan zaczynał się nie tylko
pod białoruskie pieśni. Solidarnie śpiewaliśmy „Pieriemien”, „Gruppu
krowi”, „Zwiezdy po imieni sołnce” Coja. I „Proswitełą” DDT.
Śpiewaliśmy „Atłantow” Gorodnyckiego, „Kniżnich dietiej” Wysockiego,
„Idiotskij marsz” Miadźwiedziewa. Śpiewaliśmy „Kryłatyje kaczeły”.


Nasz
protest – przeciw kłamstwa i dyktatury, przeciw fałszerstwom wyborów i
znikaniu ludzi, gwałtu nad dziennikarzami. Przeciwko Związku
Radzieckiego, który łapie nas za nogi ze swojej, zdawałoby się,
głębokiej mogiły.


Chciałoby się zapytać Rosjan: naprawdę wam
potrzebny taki sojusznik, jak Łukaszenka? Sojusznik, którego wybierają
zgodnie z zasadą: „niech będzie i swołocz, byle swołocz nasza”? Tym
Rosjanom, którzy stali w kręgu ramię w ramię z Białorusinami, taki
sojusznik nie potrzebny.


A jeszcze było z nami trochę Ukraińców,
którym jakoś udało się przebić przez granicę z flagą. Była gruzińska
flaga, ale Gruzinów nie widziałam. Było wiele biało-czerwono-białych
flag i kilka flag Unii Europejskiej.


Razem z nami namioty stawiali dwaj estońscy dziennikarze.

Właśnie,
to KŁAMSTWO, że wszystko było przygotowane już wcześniej. Opowiem wam,
jak powstała idea postawienia namiotów i skąd się wzięła pierwsza
szóstka mężnych. Ryzykować już nie ma czym: nasze twarze pokazały
wszystkie wiodące telekanały Europy i KGB-owskie kamery – na pewno też.
Później mogą ze mnie wybić zeznania, że wszystko to było inaczej, ale
ja w tym miejscu, mam nadzieję, zdążę opowiedzieć prawdę.



[c.d.n.]

Daria Kostenko
Tłumaczenie z języka białoruskiego (Kuba Łoginow)


Więcej informacji:

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s