Znalazłam całość Dzienników Marcowych, w tym początek, którego nie publikowałam jeszcze na moim blogu. Czy stały się tymczasem nieaktualne? Może atmosfera rewolucyjna już nie robi takiego wrażenia. Tym większe jednak czyni historia rozczarowania bohaterki. Jako nastolatka kochała Baćkę, na studiach należała do reżimowego Związku Młodzieży… Aż nagle zaczęły się schody. "Przykręcanie śruby na trzecim roku. Podczas wyborów prezydenckich
zmuszano ludzi, co do jednego, by głosowali przedterminowo. Do
prywatnych pokojów studenckich – obojętnie, męskich czy kobiecych –
wpadali rankiem wykładowcy z dziekanem. Wyciągali z łóżka o 9 rano i
pędzili na wybory. Odmawiającym grozili pozbawieniem akademika lub
wydaleniem z uniwersytetu. Tak BYŁO! Nigdy nie zapomnę. Bardzo to, hm,
otrzeźwia młodych." Również ciekawe są fragmenty o spotkaniu z Milinkiewiczem. Przebija z nich atmosfera desperacji i braku konkretnych planów. Milinkiewicz, który staje w obliczu pełnego oczekiwań tłumu i uzbrojonych pułków milicji, wygląda, jakby rzeczywistość zaczynała go przerastać…
Jeśli nie możecie stać z nami, to chociaż zapamiętajcie
Niebo
było niebieskie, takie niebieskie, jakiego nigdy jeszcze nie widziałam.
Kiedy będę umierać, postaram się przypomnieć sobie to dziwne błękitne
niebo nad placem Październikowym w Mińsku. Wieczorem, 20 marca, kiedy zaczął się nasz białoruski Majdan.
Kiedyś nam pewnie będą wmawiali, że wszystko było źle zrobione…
Pamięć też da się zatrzeć i przepisać, tak jak książki, gazety,
dokumenty. Wtedy te zapiski pomogą mi przypomnieć sobie lub komuś
innemu, co się naprawdę wydarzyło. Pod warunkiem, że ludzie ośmielą się
wspominać, że ktoś TEGO będzie potrzebował. Ja w to wierzę. Dlatego
usłyszawszy i zobaczywszy to wszystko, będę notować. W epoce wojen
informacyjnych nawet bardziej niż przed tysiącem lat potrzebni są
anonimowi kronikarze.
Wołajcie na mnie po prostu Dana. Jestem
małym człowiekiem. Ani bojownikiem, ani agitatorem, ani przywódcą.
Bardzo się boję. Zrobię jednak to, co uznaję za swój obowiązek. Inaczej
już nie będę sobą, zostanie tylko ktoś obrzydliwy, tchórzliwy i
obojętny w mojej skórze. W opowiadaniu Kafki człowiek, mając oblicze
potwora, zachował świadomość ludzką. Tutaj byłoby odwrotnie.
Zagnieździłoby się we mnie żałosne stworzenie, lecz moja istota by
umarła. Chociaż można dyskutować, co jest straszniejsze.