Kolejne odkrycie wspólnego skarbu naszych narodów:
Pas słucki – tkany pas do obwiązywania kontusza. Obowiązkowy element stroju polskiego szlachcica. Również dla Białorusinów jest on historycznym symbolem i skarbem narodowym.
W Polsce takie pasy można zobaczyć w bardzo wielu muzeach regionalnych i prawdopodobnie każdy z nas kiedyś widział przynajmniej jeden, choćby na wycieczce szkolnej. Jednak mało który Białorusin ma szczęście zobaczyć na własne oczy pas słucki! Ze znalezionych przeze mnie artykułów o wystawie,
która odbyła się w Mińsku wynika, że na Białorusi takich pasów
zachowało się niezwykle mało. Władza
radziecka tępiła tam wszelkie przejawy związków z Rzecząpospolitą – w latach 30. pasy słuckie były wyprzedawane za bezcen na Zachód, bądź wręcz niszczone wraz z innymi dziełami sztuki białoruskiej. (Z istniejących do dzisiaj dzieł sztuki – 99% znajduje się poza granicami kraju!) W ojczyźnie tych pięknych tkanin są więc one, paradoksalnie, ogromną rzadkością. Z tego powodu mają one dla Białorusinów status narodowej relikwii.


Woźny pas mu odwiązał, pas słucki, pas lity,
Przy którym świecą gęste kutasy jak kity
(Pan Tadeusz, księga 1)
Część stroju narodowego, noszony przez mężczyzn do kontusza. Wykonywany z cienkiej tkaniny jedwabnej, wykończony frędzlami. Produkowano je w manufakturach zwanych persjarniami. Najsłynniesza z nich była w Słucku. Właścicielami manufaktur byli białoruscy (polsko-białorusko-litewscy?) arystokraci: Radziwiłłowie, Sapiehowie, Ogińscy. Frędzle
u pasa są ukłonem w stronę ludowych pasów białoruskich. Mam też przeczucie, że hafty na pasie, choć po części stylizowane na
orientalne, mają wiele wspólnego mają wiele wspólnego z opisywaną
przeze mnie wcześniej słowiańską symboliką białoruskich ornamentów ludowych.
Tureckie i perskie pasy były rozmaite, dłuższe i krótsze, szersze i węższe, sute i ordynaryjne, wszystkie jedwabne, rozmaitych kolorów i deseniów; srebrem i złotem bogato i skąpo przerabiane. Ordynaryjny pas turecki, mędelkowym zwany, płacił się najtaniej czerwonych złotych 4, stambulski-czerwonych złotych 12, perski- 16, 18 i wyżej, podług gatunku, aż do czerwonych złotych 60. Prócz zaś takich pasów znajdowały się po pańskich garderobach pasy daleko od wymienionych dopiero droższe, albowiem jeden do czerwonych złotych 500 szacowano. Tak pas był długi łokci dziewięć, szeroki do trzech łokci, gruby jak sukno francuskie, tęgi jak pargamin; przeto też takich pasów nie używano do stroju, ale raczej trzymano dla zaszczytu garderoby pańskiej i na podarunki; bywał tkany z nici srebrnej lub złotej, albo po jednej stronie srebrnej, po drugiej złotej, kwiatami jedwabnymi w rozmaite kolory przerabiany. Nastały potem pasy słuckie, bogactwem i pięknością perskim i tureckim bynajmniej nie ustępujące. Każdy pas takowy, bogaty lub ordynaryjny, miał na końcu wyhaftowane słowa: „Factus est Sluciae”, którymi różnił się od perskiego i tureckiego.
Przykładowe artykuły na temat wystawy w Mińsku: