prof. Anatolij Rubinow, członek Narodowej Akademii Nauk, pierwszy zastępca szefa Administracji Prezydenta Republiki Białoruś:
28.7.2006 [fragmenty]
Na czas rewolucyjno-demokratycznej euforii wielu zaczęło uważać, że ideologia to czysto komunistyczny atrybut i że wolne społeczeństwo powinno być również wolne od ideologii. (…) Jednak z upływem czasu i po zdrowym namyśle stało się coraz bardziej jasne, że bez ideologii społeczeństwo nie może istnieć. (…)
Z drugiej strony, jeśli rola ideologii w społeczeństwie rozrasta się ponad miarę, jeśli staje się obowiązującym dogmatem, zaczyna być ważniejsza od społeczeństwa, to może mieć zupełnie negatywne następstwa. Jaskrawym przykładem jest tu Związek Radziecki. Przecież przyczyną rozpadu ZSRR nie był kryzys ekonomiczny, polityczny czy narodowy. Niezależnie od poglądów niektórych polityków i politologów – tych kryzysów w kraju radzieckim nie było. Przyczyną była dogmatyczna ideologia, która pętała polityczne kierownictwo i nie pozwalała adekwatnie reagować na zmieniające się warunki świata. (…)
Teraz o demokracji. Najważniejszy wyznacznik demokracji – wybieralność głowy państwa i parlamentu – u nas istnieje. Przy czym, w odróżnieniu np. od USA, u nas wybory prezydenta są bezpośrednie. To silniejszy mechanizm demokratyczny, zabezpieczający realny i bezpośredni związek między władzą a narodem. Co by nie mówili zagraniczni obserwatorzy i nieprzychylni komentatorzy – ten mechanizm u nas działa, działa jawnie i efektywnie. Oszałamiające poparcie Łukaszenki w ostatnich wyborach – to nie rezultat jakichś zakulisowych manipulacji lub nadużywania środków administracyjnych, lecz realne świadectwo ideologicznej jedności naszego narodu. Jedności osiągniętej nie agitacją i masową obróbką ideologiczną, lecz dzięki praktycznym rezultatom budowy naszego państwa, naszym sukcesom, uczciwą i jawną polityką, jednością słów i czynów, które dziś charakteryzują styl rządzenia naszego Prezydenta.
31.8.2006 [fragmenty]
"Zimna wojna" między USA i NATO z jednej strony, a ZSRR i Układem Warszawskim z drugiej – zakończyła się zwycięstwem USA i jego sojuszników, a klęską ZSRR i jego sojuszników. To fakt historyczny, który nie ulega wątpliwości. Decydującą rolę w tym światowej skali konflikcie sił postępu i reakcji, jak nazywała siebie każda ze stron, odegrała ideologia antysowietyzmu i antykomunizmu państw zachodnich z USA na czele. Związkowi Radzieckiemu – zjednoczonym siłami zewnętrznymi i wewnętrznymi – zadano powalający cios: rozczłonkowano go na kawałki. Dalszy triumfalny pochód "prawdziwej demokracji" przeszedł przez Jugosławię, Afganistan i Irak, "kolorowe rewolucje" w Azji Środkowej, Gruzji i na Ukrainie. W ten sposób ideologia świata jednobiegunowego, działającego na zasadzie "dziel i rządź" kontynuuje zwycięski marsz po rozpadzie i likwidacji ZSRR. (…)
Przede wszystkim należy zauważyć palącą aktualność dla dalszego rozwoju nauk historycznych na Białorusi takich spraw, jak: Uparte dążenie niektórych historyków do nie kończących się przeprosin, oczerniania i przeklinania swojej przeszłości. Znaczenie Wielkiej Rewolucji Październikowej 1917 roku oraz Wielkiej Rewolucji Francuskiej na rozwój współczesnej cywilizacji. O autorach, zarażonych nienawiścią do sowieckiej przeszłości. Nieakceptowalność i historyczny brak perspektyw sloganu "odrodzenia Białorusi", niezależnie i wbrew bratniej pomocy narodu rosyjskiego i Rosji, kraju sowieckiego. Sformułowania kwazidemokratów o "mitologizacji wspólnoty pod nazwą "naród sowiecki"". Mylność "typowej logiki" niektórych uczonych, że współczesna suwerenna Białoruś wyrosła z emigranckich idei nacjonalistów, a nie dzięki pełnej wyrzeczeń pracy i bohaterskim czynom wojennym narodu białoruskiego i bratniemu wsparciu wszystkich narodów ZSRR. (…)
Niektórym białoruskim historykom stała kością w gardle historyczna walka narodu białoruskiego o zjednoczenie z bratnim narodem rosyjskim. Dlatego narodowo-wyzwoleńczą wojnę narodów białoruskiego i ukraińskiego pod dowództwem Bohdana Chmielnickiego bez chwili namysłu zamienili oni na wojnę antyfeudalną lub kozacko-chłopską. Przemilczeli przy tym, że lewobrzeżna Ukraina po Ugodzie Perejasławskiej w 1654 zjednoczyła się z Rosją, a Białorusi nie udało się tego wywalczyć.
Podobną nieprzychylność wobec Rosji wykazali oni, jeśli chodzi o zjednoczenie narodu białoruskiego z narodem rosyjskim w jednym państwie rosyjskim pod koniec XVIII w. w wyniku trzech rozbiorów Rzeczypospolitej w latach 1772, 1793 i 1795. (…)
Przemilcza się przy tym, że i Tadeusz Kościuszko w 1794 r. i Konstanty Kalinowski w 1863 r. walczyli za przywrócenie Rzeczypospolitej w granicach z 1772 roku, co oznaczało nową inkorporację, nowe włączenie białoruskich ziem w skład Polski wbrew zasadniczym etniczno-narodowym interesom narodu białoruskiego. Dlatego te polskie powstania były postępowymi dla narodu polskiego, lecz reakcyjnymi dla narodu białoruskiego i w przypadku ich zwycięstwa oznaczałyby dla Białorusinów ostateczną polonizację i etniczne zniknięcie z mapy Europy.