Przeżywałam ostatnio zwątpienie w przyszłość tej drugiej Białorusi. Mniejszościowej – ba, niszowej! – kultury, w której rozmawia się po białorusku, w której ojczysta flaga jest biało-czerwono-biała, a godło to Pogoń. Widać to po ostatnich moich wpisach. Zakradła się myśl, że przyszłość należy do większości, do ludzi przekonanych, że Białoruś jest dzieckiem Związku Radzieckiego, wyrosłym na dobrodziejstwach kultury sowieckiej.
Ta druga Białoruś jednak nie zginie, póki są tacy ludzie, jak artyści z NRM i póki są ich słuchacze. Ta kultura będzie żyć – póki NRM nagrywa nowe piosenki, póki niezależne teatry grają sztuki po domach, póki Twoserge publikuje swoje fotoreportaże.
Aż dziś… po obejrzeniu tego teledysku odkryła się przede mną oczywistość:
Ta druga Białoruś jednak nie zginie, póki są tacy ludzie, jak artyści z NRM i póki są ich słuchacze. Ta kultura będzie żyć – póki NRM nagrywa nowe piosenki, póki niezależne teatry grają sztuki po domach, póki Twoserge publikuje swoje fotoreportaże.
To nie jest to samo, co wychodzenie na demonstracje, rozklejanie wlepek i przepychanki w partiach opozycyjnych. Demonstracje, wlepki, ulotki – to się kończy jak chwilowa młodzieńcza przygoda. Udzielanie się w wielkiej polityce – prędzej czy później kończy się kompromitacją. Wszystko to przemija wraz z klimatami politycznymi, ze zmianami w gospodarce, z układami mocarstw i sojuszy.
A kultura zostaje. Potrafi to wszystko przetrwać.
NRM śpiewa: "żyjemy jednocześnie w dwóch miastach". Na zewnątrz – rosyjskojęzyczno-sowiecki Minsk. Lecz białoruski Miensk żyje w sercach i głowach. Tego miasta nie można zrujnować ani zawłaszczyć.