
Bardzo znany jest tutaj taki kawał. Podam skróconą wersję:
Był sobie Białorusin i Polak.
Dali Polakowi krzesło z gwoździem wystającym z siedzenia. Polak usiadł, podskoczył i zaraz zaczął szukać kamienia, a tym kamieniem wybił gwóźdź z krzesła.
Dali Białorusinowi krzesło z gwoździem – usiadł i siedzi. Pytają go:
– Dlaczego tak siedzisz z gwoździem w tyłku?
– Myślałem, że tak trzeba…
Zupełnie zapomniałam o tym dowcipie.
Siergiej ma chatkę w opuszczonej wsi Ciareszki. W środku leśnego rezerwatu. Przed chatką ma ławkę. W ławce ma gwóźdź.
Na zdjęciu siedzi Siergiej ze swoją dziewczyną Julią. Gwóźdź jest po jego lewej stronie. Zaraz po tym, gdy zrobiłam to zdjęcie, usiadłam na tym gwoździu i zrobiłam sobie dziurę w spodniach. Mówię o tym Siergiejowi – przecież do niego co chwila ktoś przyjeżdża, ludzie siadają na tej ławce. Lecz on na to:
– Eee, niech tak sobie będzie…
– Ależ to nie może tak zostać! – zawołałam i natychmiast znalazłam duży kamień, którym zaczęłam wybijać gwóźdź…
Dopiero później przypomniałam sobie kawał…