O Białorusi dla Polaków

Historia nie tylko tragiczna – wywiad z dr. Sarhiejem Tokciem

Jak wyglądały dzieje białoruskiego ruchu narodowego? Jaka jest współczesna kondycja narodu białoruskiego? Jak postrzegana jest Polska na Białorusi? Dlaczego Tadeusz Kościuszko jest białoruskim bohaterem? Na te i inne pytania odpowiada dr Siarhiej Tokć z Uniwersytetu Państwowego im. Janki Kupały w Grodnie.

Znalezione dzięki wykop.pl.

Jak to jest z tym internetem na Białorusi?

Cuda, cudeńka!

  • Dane z 30 listopada 2007: do internetu ma dostęp 56.3% obywateli Białorusi. Jest to znacznie więcej niż w Polsce, która w tym samym czasie osiągnęła wynik zaledwie 29.6%.
  • Dane z 30 czerwca 2008: Statystyki wciąż rosną! Siedem miesięcy później do internetu ma dostęp 61.9% obywateli Białorusi!
  • Dane z 31 grudnia 2008: Zaledwie pół roku później w Polsce już 52% obywateli ma internet!? A tymczasem na Białorusi… dostęp obywateli do internetu zmniejszył się do 29%!

Kto tu prowadzi kreatywną statystykę, to ja nie wiem.

 

Tymczasem natomiast gazeta Salidarnaść podaje zestawienie cen internetu na Białorusi i w Europie.

  • Polska:
    Aster (przykładowo), 10 Mb download / 1 Mb upload
    167 zł = 128 000 rubli białoruskich (w promocjach pewnie może być taniej)
  • Białoruś:
    Biełtelekom (monopolista!), 1 Mb download / 0.5 Mb upload
    980 000 rubli białoruskich = 1278 zł

?????????

Tego już zupełnie nie rozumiem. Może chodzi o opłatę roczną? Wtedy na rok wypadałoby około 100 zł. Jak na jakość usługi – zaledwie 1 Mb – to i tak o wiele za dużo. Przypominam też o cenach i zarobkach na Białorusi, o wiele mniej korzystnych niż w Polsce.

P.S. Nie!!! To nie sen! Sprawdziłam – tam NAPRAWDĘ internet po ADSL 1 megabit kosztuje miesięcznie równowartość 1278 złotych!!!

Jest to jednocześnie najszybsza i najdroższa dostępna usługa!

Najtańsza usługa to 64 kb/s down, 32 kb/s up, tylko od 8.00 do 18.00 w dni robocze – 88 zł. Oraz 128 kb/s down, 32 kb/s up, tylko od 20.00 do 23.00 – 48 zł.

Sprawdźcie sami: Taryfa Biełtelekom.

I porównajcie: Niemcy właśnie wprowadzają usługę 50 Mb/s za równowartość 200 zł. Natomiast przez cały zeszły rok w Augsburgu korzystałam z zupełnie przeciętnej jak na Niemcy oferty internetu 6 Mb/s za równowartość 90 zł. Kosztowało to tyle co najtańsza białoruska taryfa, a było 100 razy szybsze!!! 

 

Tak dyktatura stosuje politykę utrzymywania społeczeństwa w analfabetyzmie technologicznym i odcięciu od informacji.

 

Białoruska telewizja w rocznicę śmierci Stalina

Dziś 56. rocznica śmierci Stalina. Oto program reżimowej telewizji Białoruskiej, wyemitowany rok temu z okazji rocznicy.

Z filmu wynika, że Stalin to nie despota i morderca, lecz bohater i humanista. Zaczyna się od stwierdzenia, że po śmierci Stalina wszyscy zadawali sobie pytanie: "Jak tu żyć dalej?". No dobrze, przyznano, że po jego śmierci wyszły z więzienia miliony ludzi. Ale: "W ciągu 55 lat stosunek do jego osoby zmieniał się kilka razy." Trwa mimo wszystko uznanie dla Stalina jako lidera i ojca narodu. Na koniec przemawia historyk Witalij Skałaban: "Ku osobie Stalina znów zwracają się wszyscy: zwraca się i społeczeństwo, zwraca się i nauka, nauka historyczna. Wszystko, co kiepskiego można było powiedzieć o Stalinie – chyba powiedziano. Chyba powiedziano. Przyszedł czas analizy."

Na Białorusi NAPRAWDĘ po dziś dzień czci się Stalina. Najzupełniej poważnie. To znaleźliśmy w muzeum II wojny światowej "Linia Stalina" pod Mińskiem (lato 2008):

Tak, świeżo postawiony pomnik Stalina. Ludzie składają pod nim kwiaty.

Leszek aż specjalnie zaczesał sobie grzywkę w drugą stronę.

Nietypowy teledysk białoruski (1972)

Białoruska piosenka ludowa "Kosił Jaś koniczynę"

Касiў Ясь канюшiну,
Паглядаў на дзяўчыну.
А дзяўчына жыта жала,
Ды на Яся паглядала:
– Цi ты Ясь, цi ты не,
Спадабаўся ты мне…
Кiнуў Яська касиць,
Пачаў мамку прасiць:
– Люба мамка мая
Ажані ж ты мяне.
– Дык бяры ж Станіславу,
Каб сядзела на ўсю лаву.
– Станіславу не хачу,
Бо на лаву не ўсаджу.
– Дык бяры ж ты Яніну,
Працавітую дзяўчыну.
Kasiŭ Jaś kaniušinu,
Pahladaŭ na dziaŭčynu.
A dziaŭčyna žyta žała,
Dy na Jasia pahladała:
— Ci ty Jaś, ci ty nie,
Spadabaŭsia ty mnie…
Kinuŭ Jaśka kasić,
Pačaŭ mamku prasić:
— Luba mamka maja
Ažani ž ty mianie.
— Dyk biary ž Stanisłavu,
Kab siadzieła na ŭsiu łavu.
— Stanisłavu nie chaču,
Bo na łavu nie ŭsadžu.
— Dyk biary ž ty Janinu,
Pracavituju dziaŭčynu.

Kosił Jaś koniczynę
Spoglądał na dziewczynę
A dziewczyna żyto żęła
I na Jasia spoglądała:
– Czy ty Jaś, czy ty nie,
Spodobałeś się ty mnie…
Przestał Jaśko kosić
Począł mamę prosić:
– Luba mamo moja
Ożeń-że ty mnie.
– Dyć bierz-że Stanisławę
Coby siedziała na całą ławę.
– Stanisławy nie chcę,
Bo na ławę nie wsadzę.
– Dyć bierz-że ty Janinę,
Pracowitą dziewczynę.

 

Tak się buduje metro w dyktaturze!

Dyktatura to najlepszy ustrój do szybkiej budowy autostrad i kolei. My latami czekamy na metro w Warszawie. W stolicy Białorusi budowa metra idzie nad wyraz sprawnie. Bardzo pomaga, że w tym kraju nie ma prywatnej własności ziemi. W razie czego zawsze można kogoś wysiedlić.

Zdjęcia: Nasza Niwa

Wasil Chadźkou miał dom w Mińsku. Domy niby można posiadać, ale ziemia pod nimi należy do państwa. Władze właśnie postanowiły, że pod domem Chadźkoua, wzdłuż Prospektu Dzierżyńskiego, będzie szła linia metra. Działkę postanowiono zabrać, dom wyburzyć. Chadźkou dostał w zamian dwupokojowe mieszkanie w bloku. Problem w tym, że razem z byłą żoną i dzieckiem. Chadźkou odmówił wysiedlenia. Wraz z ekipą wyburzającą przyjechała milicja. Podczas wyburzania domu pojawił się ogień, bo ekipa zapomniała wyłączyć elektryczność w budynku. Dom doszczętnie spłonął, a Chadźkou został zatrzymany przez milicję za stawianie oporu władzy.

Wiadomość pochodzi z gazety Nasza Niwa.

Euroremont

W krajach na wschód od Polski istnieje pojęcie "euroremontu" – remont zwykły w mieszkaniu to malowanie, euroremont zaś – to malowanie z wygładzaniem ścian.

Język świadczy o stanie świadomości narodu. Choćby oficjalna propaganda nie wiem jak upierała się przy pełnoprawnej obecności w Europie lub nawet wyższości nad Europą – to codzienne słówko zadaje jej kłam. Słowo "euroremont" jest wyrazem tęsknoty za tym lepszym życiem, którego jeszcze nie ma, a które chcemy przynajmniej imitować.

My, Polacy, też w podobny sposób używamy słowa "Europa"…

  Remont 2001 - opozycyjna naklejka wyborcza

 

Opozycyjna naklejka wyborcza u Siergieja. "Remont 2001". Szkoda, że ten remont akurat im nie wyszedł, bo nalepka fajna.

Na Białorusi drożej niż w Polsce

Zadekretowana ostatnio dewaluacja rubla białoruskiego wywołała wzrost cen. Dziennikarz gazety Salidarnasć pisze:

Oto co za każdym razem dziwi mnie w Warszawie: Dolar rośnie, złoty spada (przez pół roku z 2.4 do 3.36), a ceny wcale nie podążają za dewaluacją.

Mnie bardziej dziwi, dlaczego ceny miałyby wzrastać wraz z kursem dolara. W Polsce raczej mogą być zależne od kursu euro, bo handlujemy głównie z Europą. Faktycznie, wzrosły ostatnio ceny towarów sprowadzanych z USA (elektronika).

Ale dlaczego na Białorusi ceny zwykłych produktów spożywczych zależą od kursu dolara? Czyżby dlatego, że kurs rubla jest sztuczny (jak w Polsce za komuny) i wszyscy tak naprawdę rozliczają się w dolarach?

Ciekawe jest porównanie obecnych cen i zarobków w Polsce i na Białorusi. Tabela w przeliczeniu na ruble  białoruskie:

 

Mińsk, uniwersam
Czkałowskij

Warszawa, Carrefour

Mandarynki

6690

5375

Jabłka

3490

2800

Banany

4460

4000

Pomarańcze

5450

4000

Cytryny

5980

5615

Pomidory

10120

9635

Marchew

1300

1600

Czerwona papryka

15090

8830

Ziemniaki (2,5 kg)

2500

2400

Cebula

1730

2000

Filet z kurczaka

15000

12455

Mleko 3,2%

1430-1670

1930

10 jaj

3030-3630

2730

Razem koszyk produktów

76510 rubli

63370

Na Białorusi tańsza jest tylko marchew, cebula i mleko. Cena koszyka produktów na Białorusi to 120% ceny polskiej.

Średnia pensja na Białorusi to 360 dolarów, a w Polsce – 900 dolarów. W Polsce 375 dolarów to płaca minimalna.

Ten jeden koszyk produktów to 7.8% miesięcznej pensji Białorusina, a 2.6% miesięcznej pensji Polaka. Za swoją pensję Białorusin może kupić 13 takich koszyków, podczas gdy Polak – 38.

„Usunięcie zielonej budy”

Siergiej ma talent do pięknych kadrów.

Ma też talent do poetyckich tytułów. Być może dlatego, że język polski nie jest dla niego ojczysty. Językiem obcym człowiek posługuje się odważniej i z większą fantazją. To wcale nie chodzi o błędy – Siergiej rzadko robi błędy. Może chodzi o użycie słów inaczej niż się przyzwyczailiśmy, że "tak się mówi". A może o coś jeszcze innego.

Ma wreszcie Siergiej talent do uchwytywania poezji absurdu. 

To mój ulubiony film:

 

Usunięcie zielonej budy

 

 
Więcej filmów Siergieja tutaj.

Jacy są Białorusini ;-)

 
 

Bardzo znany jest tutaj taki kawał. Podam skróconą wersję:

Był sobie Białorusin i Polak.
Dali Polakowi krzesło z gwoździem wystającym z siedzenia. Polak usiadł, podskoczył i zaraz zaczął szukać kamienia, a tym kamieniem wybił gwóźdź z krzesła.
Dali Białorusinowi krzesło z gwoździem – usiadł i siedzi. Pytają go:
– Dlaczego tak siedzisz z gwoździem w tyłku?
– Myślałem, że tak trzeba…

Zupełnie zapomniałam o tym dowcipie.

Siergiej ma chatkę w opuszczonej wsi Ciareszki. W środku leśnego rezerwatu. Przed chatką ma ławkę. W ławce ma gwóźdź.

Na zdjęciu siedzi Siergiej ze swoją dziewczyną Julią. Gwóźdź jest po jego lewej stronie. Zaraz po tym, gdy zrobiłam to zdjęcie, usiadłam na tym gwoździu i zrobiłam sobie dziurę w spodniach. Mówię o tym Siergiejowi – przecież do niego co chwila ktoś przyjeżdża, ludzie siadają na tej ławce. Lecz on na to:
– Eee, niech tak sobie będzie…
– Ależ to nie może tak zostać! – zawołałam i natychmiast znalazłam duży kamień, którym zaczęłam wybijać gwóźdź…

Dopiero później przypomniałam sobie kawał…

Białorusini na ulicach

Bardzo ciekawy tekst o Białorusinach. Uwaga! Nie wszystko już aktualne: Teraz nie ma pustych półek, towar jest różnorodny i są też reklamy (mniej niż w Polsce, ale dokładnie tyle, ile w Niemczech).

Patrząc wokół odczułam przelotne zdumienie, chociaż z początku nie mogłam wyjaśnić, co było jego przyczyną. Poczucie dziwnego dyskomfortu powracało za każdym razem, ilekroć zdarzało mi się trafić do zatłoczonych miejsc Mińska.

Przyczyny mojej reakcji udało mi się zrozumieć po krótkim czasie. Tkwiły one w niemożności pogodzenia wyglądu mieszkańców miasta z wiedzą o warunkach, w których żyją; o tym, czym się zajmują na co dzień; jakimi środkami do życia dysponują.

W pamiętniku z podróży na Białoruś pewna pani, doświadczona podróżniczka, pisała, że właśnie wygląd ludzi na ulicach Mińska zwracał największą uwagę podczas krótkiej wizyty w tym mieście. Była ona w Mińsku tylko parę dni, więc jej wrażenia z Białorusi nie mogły przekształcić się w jakąś poważną wiedzę, lecz odbiło się w nich pierwsze, na ogół prawdziwe wrażenie, jakie powstaje przy zetknięciu z nową rzeczywistością materialną.

Pani ta była dosłownie przerażona faktem, jak "dobrze i konserwatywnie ubrani są ludzie". Dostrzegła "kobiecość kobiet", ubranych w ładne sukienki, z drogimi pierścionkami na palcach i na wysokich obcasach… Nic nie mówiło o nędzy. Wręcz przeciwnie. Bardzo rzadko na ulicach Mińska pojawiają się biedni w tradycyjnym rozumieniu biedoty, która jest ujawniona i widoczna na zewnątrz…

Poniżej parę przypadkowych zdjęć przechodniów.

 

 

 Trochę się zgadzam ze spostrzeżeniami z tego tekstu. Zwłaszcza wśród młodych ludzi można było zauważyć nieraz bardzo ciekawą modę. Chyba nie bardzo widać to na moich zdjęciach. Zobaczcie raczej tu. Ale dziewczyny częściej niż w Polsce w powiewnych sukniach. Chłopcy częściej niż w Polsce w strojach nie sportowych, lecz takich a la lata 50, 60: koszula, pulower, półbuty, bardzo oldskulowo. 

Lecz w gruncie rzeczy nie tak wiele się to różni od polskich ulic. Z tym, że rzucają się w oczy ciekawostki charakterystyczne dla krajów na wschód od Polski: Pierwsza to długaśne, szpiczaste półbuty męskie. Noszą je wszyscy, nawet do dresu! Słowo daję. Druga to bardziej – dla jednych – wyzywająca, dla drugich – seksowna moda damska. Krótsze spódniczki, wyższe obcasy, więcej pończoszek kabaretek i gołych brzuchów. Ale trzeba przyznać, że Białorusini i Białorusinki są przeciętnie szczuplejsi i zgrabniejsi od Polaków. 

Siergiej zaś twierdzi, że szpiczastych półbutów nie znosi, a ubrania kupuje w Polsce, "żeby się wyróżniać". Istotnie, nosi mokasyny, co jest w Mińsku rzadkością. Siergiej twierdzi, że polskie ubrania poznać z daleka, ale nie wiem czy nie przesadza. Ja tylko spotkałam na jednym blokowisku kolesia – nie wiedzieć czemu – w koszulce z orzełkiem i napisem "Jerzy Dudek".

Jedna ważna rzecz: Mężczyźni na ulicach chodzą w inny sposób niż Polacy! Wszyscy, dosłownie wszyscy, chodzą spięci, lekko nachyleni, z napiętymi mięśniami i dłońmi jakby gotowymi do zwinięcia się w pięści. Jakby oczekiwali nagłego ataku z którejkolwiek strony. Prawdopodobnie chcą w ten sposób wyglądać bardziej macho. Dla mnie wyglądają na bardziej zestresowanych. I jednak trochę odstraszająco. Mężczyźni na ulicach Mińska nie budzili mojego zaufania, raczej obawę, czy nie wykażą nagłej agresji. Leszek potwierdził moje obserwacje. Siergiej zaś mówi, że Polacy wyglądają na bardziej swobodnych i wyluzowanych. 

Jeszcze jedna ważna rzecz: W Mińsku młodzi ludzie wylegają nad rzekę, obsiadają skwery z gitarami, leżą też na trawnikach z ukochanymi. Ale głównie spotykają się w wielkich grupach, tak jak tu na zdjęciach. Tego w Polsce nie ma. U nas wszyscy spotykają się w internecie. Jak mają pieniądze, to w knajpach. Duże grupy młodych ludzi  luzem w mieście budzą obawy, bo jedyni, którzy mają zwyczaj przesiadywać na świeżym powietrzu to chuligani. Chyba wiem, dlaczego Białorusini preferują świeże powietrze: Knajpy są bardzo drogie, lecz za to – piwo wolno pić w miejscach publicznych. Absolutnie typowy widok w mieście to młodzi ludzie z butelkami w rękach. O dziwo, nie zauważyłam wśród tych grup ludzi pijanych i zachowujących się agresywnie. A internet? Nie wiem. Widziałam statystyki mówiące, że Białoruś jest lepiej zinternetyzowana niż Polska. Daj Boże. Ale nie ufam do końca białoruskim statystykom.