Bardzo ciekawy tekst o Białorusinach. Uwaga! Nie wszystko już aktualne: Teraz nie ma pustych półek, towar jest różnorodny i są też reklamy (mniej niż w Polsce, ale dokładnie tyle, ile w Niemczech).
Patrząc wokół odczułam przelotne zdumienie, chociaż z początku nie mogłam wyjaśnić, co było jego przyczyną. Poczucie dziwnego dyskomfortu powracało za każdym razem, ilekroć zdarzało mi się trafić do zatłoczonych miejsc Mińska.
Przyczyny mojej reakcji udało mi się zrozumieć po krótkim czasie. Tkwiły one w niemożności pogodzenia wyglądu mieszkańców miasta z wiedzą o warunkach, w których żyją; o tym, czym się zajmują na co dzień; jakimi środkami do życia dysponują.
W pamiętniku z podróży na Białoruś pewna pani, doświadczona podróżniczka, pisała, że właśnie wygląd ludzi na ulicach Mińska zwracał największą uwagę podczas krótkiej wizyty w tym mieście. Była ona w Mińsku tylko parę dni, więc jej wrażenia z Białorusi nie mogły przekształcić się w jakąś poważną wiedzę, lecz odbiło się w nich pierwsze, na ogół prawdziwe wrażenie, jakie powstaje przy zetknięciu z nową rzeczywistością materialną.
Pani ta była dosłownie przerażona faktem, jak "dobrze i konserwatywnie ubrani są ludzie". Dostrzegła "kobiecość kobiet", ubranych w ładne sukienki, z drogimi pierścionkami na palcach i na wysokich obcasach… Nic nie mówiło o nędzy. Wręcz przeciwnie. Bardzo rzadko na ulicach Mińska pojawiają się biedni w tradycyjnym rozumieniu biedoty, która jest ujawniona i widoczna na zewnątrz…
Poniżej parę przypadkowych zdjęć przechodniów.
Trochę się zgadzam ze spostrzeżeniami z tego tekstu. Zwłaszcza wśród młodych ludzi można było zauważyć nieraz bardzo ciekawą modę. Chyba nie bardzo widać to na moich zdjęciach. Zobaczcie raczej tu. Ale dziewczyny częściej niż w Polsce w powiewnych sukniach. Chłopcy częściej niż w Polsce w strojach nie sportowych, lecz takich a la lata 50, 60: koszula, pulower, półbuty, bardzo oldskulowo.
Lecz w gruncie rzeczy nie tak wiele się to różni od polskich ulic. Z tym, że rzucają się w oczy ciekawostki charakterystyczne dla krajów na wschód od Polski: Pierwsza to długaśne, szpiczaste półbuty męskie. Noszą je wszyscy, nawet do dresu! Słowo daję. Druga to bardziej – dla jednych – wyzywająca, dla drugich – seksowna moda damska. Krótsze spódniczki, wyższe obcasy, więcej pończoszek kabaretek i gołych brzuchów. Ale trzeba przyznać, że Białorusini i Białorusinki są przeciętnie szczuplejsi i zgrabniejsi od Polaków.
Siergiej zaś twierdzi, że szpiczastych półbutów nie znosi, a ubrania kupuje w Polsce, "żeby się wyróżniać". Istotnie, nosi mokasyny, co jest w Mińsku rzadkością. Siergiej twierdzi, że polskie ubrania poznać z daleka, ale nie wiem czy nie przesadza. Ja tylko spotkałam na jednym blokowisku kolesia – nie wiedzieć czemu – w koszulce z orzełkiem i napisem "Jerzy Dudek".
Jedna ważna rzecz: Mężczyźni na ulicach chodzą w inny sposób niż Polacy! Wszyscy, dosłownie wszyscy, chodzą spięci, lekko nachyleni, z napiętymi mięśniami i dłońmi jakby gotowymi do zwinięcia się w pięści. Jakby oczekiwali nagłego ataku z którejkolwiek strony. Prawdopodobnie chcą w ten sposób wyglądać bardziej macho. Dla mnie wyglądają na bardziej zestresowanych. I jednak trochę odstraszająco. Mężczyźni na ulicach Mińska nie budzili mojego zaufania, raczej obawę, czy nie wykażą nagłej agresji. Leszek potwierdził moje obserwacje. Siergiej zaś mówi, że Polacy wyglądają na bardziej swobodnych i wyluzowanych.

Jeszcze jedna ważna rzecz: W Mińsku młodzi ludzie wylegają nad rzekę, obsiadają skwery z gitarami, leżą też na trawnikach z ukochanymi. Ale głównie spotykają się w wielkich grupach, tak jak tu na zdjęciach. Tego w Polsce nie ma. U nas wszyscy spotykają się w internecie. Jak mają pieniądze, to w knajpach. Duże grupy młodych ludzi luzem w mieście budzą obawy, bo jedyni, którzy mają zwyczaj przesiadywać na świeżym powietrzu to chuligani. Chyba wiem, dlaczego Białorusini preferują świeże powietrze: Knajpy są bardzo drogie, lecz za to – piwo wolno pić w miejscach publicznych. Absolutnie typowy widok w mieście to młodzi ludzie z butelkami w rękach. O dziwo, nie zauważyłam wśród tych grup ludzi pijanych i zachowujących się agresywnie. A internet? Nie wiem. Widziałam statystyki mówiące, że Białoruś jest lepiej zinternetyzowana niż Polska. Daj Boże. Ale nie ufam do końca białoruskim statystykom.