Jeszcze jeden artykuł do zbioru tekstów demitologizujących katastrofę w Czarnobylu:
Zabójczy mit Czarnobyla
Jeszcze jeden artykuł do zbioru tekstów demitologizujących katastrofę w Czarnobylu:
Nagrania zostały przygotowane przez portal atvn.pl – Akademicka Telewizja Naukowa – Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego (ICM) Uniwersytetu Warszawskiego.
Polecam Czytelnikom obejrzenie online (uwaga! w wyszukiwarce wpisać "Czarnobyl") lub ściągnięcie serii wykładów o skutkach tej awarii. Wykłada prof. dr hab. Ludwik Dobrzyński z Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku.
Nagrania zostały przygotowane przez portal atvn.pl – Akademicka Telewizja Naukowa – Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego (ICM) Uniwersytetu Warszawskiego.
Radio Wolna Europa podaje, że według najnowszych badań katastrofa w Czarnobylu spowodowała wzrost zachorowań na raka tarczycy. Zainteresowało mnie to, ponieważ na moim blogu od jakiegoś czasu prowadzę kampanię demitologizacji skutków Czarnobyla. Dotychczas podawałam za znanymi mi źródłami, że jedyny wzrost zachorowań na raka, jaki zanotowano, to rak tarczycy u dzieci. Tymczasem RWE zdaje się twierdzić, iż udowodniono wzrost zachorowań na ten nowotwór w ogóle…
Okazuje się, że to manipulacja!
Znalazłam oryginalny artykuł w Journal of the National Cancer Institute, a także jego streszczenie na witrynie Science Daily. Ukraińsko-amerykańskie badania pokazały dokładnie to samo, o czym już wcześniej było wiadomo i o czym sama pisałam: Wzrost zachorowań na raka tarczycy zanotowano tylko u dzieci i młodzieży.
W przytaczanej obecnie najnowszej pracy przebadano grupę 13 127 osób poniżej 18 roku zycia. Odnotowano wzrost ryzyka zachorowania na raka tarczycy u dzieci do 9. roku życia (chodzi o wiek w dniu awarii w Czarnobylu). U starszych zanotowano raczej spadek ryzyka, jednakże był on w granicach błędu statystycznego. Wśród wszystkich badanych zaobserwowano 45 przypadków raka tarczycy, podczas gdy w normalnych warunkach powinno być tych przypadków około 11.
Należy dodać, że ten typ nowotworu względnie łatwo się leczy i spośród wszystkich wcześniej udokumentowanych przypadków zachorowań (tzn. nie tylko tych przedstawionych we wspomnianym wyżej badaniu, lecz we wszystkich znanych badaniach) na raka tarczycy zmarło tylko 9 osób.
Najniebezpieczniejsza – ba! to za małe słowo, po prostu choroba popromienna pewna! – była likwidacja zniszczeń bezpośrednio po wybuchu elektrowni w Czarnobylu. Strażacy, którzy wspinali się na dach płonącego bloku elektrowni, piloci helikopterów, którzy gasili z powietrza, wreszcie sprzątacze radioaktywnego gruzu – nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, co im grozi. Czytałam relację pilota, który odkrył, że "podkręcono" mu licznik Geigera tak, aby zaniżał wskazania. Wszyscy ci ludzie dziś albo już nie żyją, albo są ciężko chorzy.
Znam pewnego inżyniera, specjalistę od elektrowni jądrowych. Mieszkał wtedy we Lwowie. Gdy elektrownia w Czarnobylu wybuchła, miał zostać ściągnięty na miejsce, żeby coś tam ratować. Jednak w porę wyczuł pismo nosem i załatwił sobie natychmiastową długą delegację na drugi koniec Związku Radzieckiego.
Poświata widoczna na fotografii pochodzi od promieniowania,
które prześwietliło kliszę
Jeszcze jedno. Zdjęcie na kolejnej stronie:
Jest wszakże jeszcze jedna grupa niewątpliwych, a śmiertelnych ofiar
Czarnobyla, o którą, o ile wiem, nikt się dotychczas nie upomniał. To
kilkaset tysięcy, może ponad pół miliona nienarodzonych, zamordowanych
w ciągu kilku miesięcy po katastrofie w całej Europie. Zamordowanych w
dużej mierze z inicjatywy lekarzy, obawiających się uszkodzeń
wrodzonych, związanych z napromieniowaniem. To, że dzieci, którym
pozwolono wówczas żyć, nie miały tych wad więcej niż starsze roczniki,
przekonuje, że lekarze się mylili.
W realnym bilansie ofiar Czarnobyla nienarodzeni są grupą
najliczniejszą. Co do tego nie ma wątpliwości. Ale znów: to nie są
ofiary promieniowania przenikliwego, ale panicznego strachu, cynizmu i
podłości.
Od czarnobylskiego ognia spłonęło wielkie imperium, T. Olszański, Tygodnik Powszechny
Pozwolę sobie zacytować komentarz Krzyśka, fizyka z Warszawy:
Czesc. Mialem w rece pelniejszy raport
zdaje sie CLOR-u, dot. rowniez stezen w produktach takich, jak mleko, trawy, grzyby itd., ale jest w formie ksiazeczki, zas formy elektronicznej
nie widzialem. Niestety, teraz zaczal sie dlugi weekend i nie moge do tego siegnac.
Jedno moge powiedziec, co wiem: jod ma czas polowicznego rozpadu 8 dni, takze z jodem chyba nie powinno byc juz zadnego problemu (wlasnie dlatego podano niepromieniotworczy jod naszym tarczycom tak szybko: przez kilka dni tarczyca byla przesycona tym jodem i wchlanianie nowego bylo zblokowane wlasnie wtedy, gdy najwiecej sie go rozpadalo).
No, ale jest jeszcze cez-137, ktory wchlonely grzyby czy trawy (trawe je krowa i ze tak powiem cez moze byc tez w mleku). Mamy na wydziale cwiczenie laboratoryjne, ktore za glowny cel stawia sobie odpowiedzenie, ile kg grzybow rocznie nalezaloby zjesc, zeby przekroczyc jakas-tam dawke dozwolona. Oczywiscie, wynik zalezy od tego, jaka probke sie wezmie. Z pamieci moge Ci powiedziec, ze jezeli bierzesz grzyby bezposrednio zebrane w V 1986 r. ze wschodniej granicy (mamy taka probke) i wlozone do pudelka, to wychodzi
tego kilkanascie kg (cez nie rozpada sie tak szybko: jego polokres to 30 lat). Jednakze jezeli wezmiesz probke grzybow z tego samego miejsca, ale zebrana w roku 2006, to wychodzi, ze przekraczasz ta sama dawke po ok. 200 kg. Wyglada to niby na absurd, bo niby czym ma sie roznic stezenie cezu w grzybach zebranych w 1986, zasuszonych i przetrzymanych przez 20 lat, od stezenia cezu w grzybach zebranych dzis. Jednak to absurdem nie jest: przez 20 lat ten cez w glebie jest wymywany i przedostaje sie nizej i nizej wglab ziemi.
Takze odpowiedz (szacunkowa, taka z pamieci) jest taka, ze chyba nawet w jedzeniu ten cez nie jest grozny jak na typowe ilosci grzybow, ktore rocznie czlowiek zjada. Ale jak mowie, to wszystko jest z pamieci.
Dziękuję, Krzyśku, to bardzo ciekawe!
…Podaję kilka linków.
Na rysunku pokazano średnie dawki promieniowania jonizującego na całe ciało pochodzące z różnych źródeł naturalnych i wyprodukowanych przez człowieka, na przestrzeni ostatnich 60 lat. Dawki wynikłe z katastrofy czarnobylskiej – poza bezpośrednim otoczeniem Czarnobyla – były znacznie mniejsze od tych, które są związane z rozwojem metod diagnostycznych i terapeutycznych wykorzystujących promieniowanie jonizujące w medycynie. Widać także jak niewielki wkład do dawki globalnej wnosi bezpieczna energetyka jądrowa.
Aby skonstruować skalę odniesienia dla szkód związanych z Czarnobylem z uszeregujmy wybrane katastrofy, które wydarzyły się po II Wojnie Światowej wg orientacyjnej liczby ofiar śmiertelnych:
Liczba ofiar | Katastrofa | Rok |
---|---|---|
0 | Awaria reaktora jądrowego (Three Mile Island, USA) | 1979 |
0 | Przeciek chemiczny (Soveso, Włochy) | 1976 |
0 | Pożar reaktora (Windscale, Wielka Brytania) | 1957 |
31 | Pożar reaktora (Czarnobyl, ZSRR) | 1986 |
300 | Awaria w zakładach broni biologiczno-chemicznej (Nowosybirsk, ZSRR) | 1979 |
421 | Zniszczenie zapory rzecznej (Frejus, Francja) | 1959 |
431 | Wybuch w kopalni (Chasnala, Indie) | 1975 |
452 | Wybuch gazu naturalnego (Mexico City, Meksyk) | 1984 |
562 | Wybuch nawozów sztucznych (Teras City, USA) | 1947 |
1 100 | Wybuch dynamitu (Cali, Kolumbia) | 1956 |
1 572 | Wybuch pyłu węglowego w kopalni (Honkeiko, Chiny) | 1947 |
2 600 | Awaria zapory wodnej (Vaiont, Francja) | 1963 |
15 000 | Wyciek trującego gazu (Bhopal, Indie) | 1984 |
110 000 | Trzęsienie ziemi w Turkmenistanie, ZSRR | 1948 |
138 000 | Cyklon i powódź w delcie Gangesu (Bangladesz) | 1991 |
230 000 | Przerwanie tamy na rzece Banqiao w Chinach | 1975 |
295 000 | Tsunami (Ocean Indyjski) | 2004 |
400 000 | Cyklon i powódź w delcie Gangesu (Bangladesz) | 1970 |
Dla porównania warto też uświadomić sobie, że rocznie na świecie w wypadkach drogowych ginie około 1,2 miliona osób, zaś około 50 milionów odnosi rany (dane WHO). Nikt jednak nie kwestionuje potrzeby istnienia transportu drogowego, co więcej – większość ludzi chciałaby mieć samochód nawet bez uzasadnionej potrzeby.
Istnieją również wyniki amerykańskich badaczy pokazujące, że śmiertelność związana z chorobami nowotworowymi. Interesujące są wyniki badań obywateli Nagasaki i Hiroszimy: w grupie osób, które otrzymały dawkę większą od 10 mSv zaobserwowano mniejszą śmiertelność niż w grupie napromieniowanej dawką mniejszą niż 5 mSv. Również ryzyko śmierci z powodu zachorowania na białaczkę u osób napromienionych małymi dawkami było niższe niż u nie napromienionych mieszkańców tych miast. Cenne wyniki otrzymali badacze węgierscy, którzy przeprowadzili porównanie częstości występowania pewnych wrodzonych zaburzeń rozwojowych u dzieci urodzonych przed i po katastrofie w Czernobylu (dokładniej w latach 1980-85, 1986-87, 1987-88), przy czym średnia dawka związana z tą katastrofą wynosiła na Węgrzech 0,06-0,5 mSv/os. Okazało się, że badane anomalie występowały na Węgrzech po katastrofie z częstością mniejszą niż przed katastrofą.
Muszę skomentować artykuł Milinkiewicza w Gazecie Wyborczej: "Zatrzymajmy polityczny Czarnobyl":
Nikt nie zaprzeczy, że katastrofa, do której doszło 20 lat temu w
Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej, była największą katastrofą
techniczną w dziejach ludzkości. Dziesiątki tysięcy ludzi zmarło z
powodu napromieniowania.
(…)
Władza stara się bowiem przemilczeć prawdę o Czarnobylu. Co więcej,
regiony najbardziej dotknięte katastrofą zostały ogłoszone strefą
intensywnych upraw rolnych. Tam rośnie pszenica, na łąkach skażonych
cezem i strontem pasie się bydło. Mięso i mleko stamtąd jest potem
sprzedawane jako tak zwane "czyste produkty rolne".
W skażonych regionach budowane są nowe domy, do których wprowadzają się
młodzi absolwenci studiów, którzy po ukończeniu uczelni dostają
skierowania do pracy w takie właśnie miejsca. Ludziom wmawia się, ze
radiacja to wymysł opozycji i naukowców wspierających przeciwników
prezydenta.
Po to, by dowieść, że na skażonych terytoriach ludziom nic nie grozi,
Łukaszenko raz na rok osobiście odwiedza te regiony. A ci, którzy się z
nim nie godzą, którzy uważają, że w strefie skażonej nie można osiedlać
się na stałe, trafiają do więzień.
Milinkiewicz sam jest fizykiem, a opowiada niestety głupstwa. Te "dziesiątki tysięcy zmarłych na skutek napromieniowania" to kłamstwo.
Skażenie regionów wokół Czarnobyla jest też o wiele mniejsze, niż powszechnie się przypuszcza. W słynnym wysiedlonym mieście Prypeć poziom promieniowania jest akurat taki jak w Warszawie. Tymczasem biznes w tych okolicach się kręci – do opuszczonego miasta jeżdżą wycieczki, z licznikami geigera, wypiekami na twarzy i duszą na ramieniu. Za grube pieniądze.
Odnoszę wrażenie, że przywódca białoruskiej opozycji nie ma pomysłu na to, co dalej robić i teraz głównie zajmuje się dyskredytowaniem Łukaszenki. Szkoda, że kosztem prawdy. I szkoda, że za pomocą siania panikarskich nastrojów w społeczeństwie. Łatwo się można w ten sposób skompromitować…
Proszę poczytać mój poprzedni wpis: Bez przesady z tym Czarnobylem! Zamieściłam tam opinie i raporty ekspertów na temat prawdziwych skutków awarii elektrowni.