Czteroletni syn Łukaszenki w mundurze na manewrach z Rosjanami

Właśnie odbyły się wspólne białorusko-rosyjskie ćwiczenia wojskowe Jesień-2008. Manewry odwiedził prezydent Łukaszenko z czteroletnim synkiem, obaj w mundurach wojskowych – donosi białoruski serwis Salidarnasć.

Kilka miesięcy temu ujawniono istnienie następcy tronu Białorusi. Jest nim nieślubny syn Łukaszenki i byłej prezydenckiej lekarki Iryny Abelskiej, która popadła w niełaskę w 2007 roku. Mały Nikołaj Łukaszenko okazał się jednak przydatny do ocieplenia wizerunku srogiego papy. Ostatnio mogliśmy go oglądać w objęciach ojca na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.

Tym razem przedszkolak został ubrany w miniaturkę munduru ojca – świadkowie twierdzą, że nawet pagony były jednakowe… Łukaszenko nie kryje, że przygotowuje najmłodszego syna na sukcesora. Jak widać – wszystko toczy się według starych, dobrych średniowiecznych wzorców.

 

Zdjęcie: gazetaby.com

 

Dwumiesięcznik „Nowa Europa Wschodnia”

We wrześniu wyszedł pierwszy numer nowego pisma: Nowa Europa Wschodnia. Wcześniej funkcjonowało ono jako dodatek do Tygodnika Powszechnego. Obecnie zyskało samodzielność. Redaktorem naczelnym jest Andrzej Brzeziecki, dziennikarz specjalizujący się w tematyce białoruskiej i ukraińskiej, współautor dwóch książek o Białorusi (Kartofle i dżinsy, Ograbiony naród).
 

LOMOwschód – Wystawa Roberta Danieluka w Lublinie

To sentymentalna podróż do moich wspomień. To także obrazy które rejestrują ostatnie elementy epoki która powoli odchodzi.

Fotografie są efektem kilku wypraw na Białoruś, Ukrainę czy do Obwodu Kaliningradzkiego. Wszystkie fotografie zrobione są małym radzieckiem aparatem LOMO LC-A. Przez swoje wady optyczne fotografie mają swój oryginalny klimat który podkreśla atmosferę jaka panuje za naszą wschodnią granicą.

Protesty przedsiębiorców, 21.1.2008

Zapowiedziane protesty przedsiębiorców nie oszałamiają liczebnością, ale pozytywne jest, że widać ogólnokrajową organizację. Akcja odbywa się
jednocześnie w kilku miastach. Radio Swaboda podaje: Mohylew – protestuje 70 osób, Bobrujsk – 500 osób, Pińsk – 100 osób, Mińsk – 1000 osób.

Od 11.00 w białoruskim internecie utrudniony jest dostęp do niezależnych portali mogących pokazywać relacje z protestów. W Witebsku milicja od 2 dni blokuje mieszkanie aktywisty społecznego Pawła Sewiaryńca, widocznie w obawie przed dzisiejszą akcją protestacyjną. Podczas demonstracji w Mińsku aresztowano co najmniej kilka osób. Oddziały milicji starają się zepchnąć protestujących z Placu Październikowego i rozdzielić ich na mniejsze grupy. Sam minister spraw wewnętrznych wyszedł do demonstrantów, aby obrzucić ich pogróżkami: zapowiedział zastosowanie specjalnych środków przymusu, jeśli nie przerwą manifestacji i zapowiedział, że uczestników czekają procesy karne.

Oddziały specnazu w odpowiedzi na okrzyki demonstrantów: "Faszyści!" odpowiadają: "Spekulanci!" :-)))

Zbliża się pomarańczowa rewolucja na Białorusi?

Strajki i demonstracje na Białorusi. Władze wprowadzają kolejne ograniczenia prywatnej przedsiębiorczości. Coraz więcej osób zaczyna deklarować sprzeciw wobec Łukaszenki.
Białorusini boją się obniżenia poziomu życia po trwającym od kilku lat
okresie dobrobytu i szybkiego rozwoju. To może oznaczać realną groźbę
rewolucji. Podobnie jak w Polsce i w wielu innych krajach – potrzeba
walki o wolność przypomina się ludziom dopiero wtedy, gdy zaczynają w
nich uderzać problemy ekonomiczne państwa. W tym przypadku możliwe jest powtórzenie pomarańczowej rewolucji – buntu przedsiębiorców.

Łukaszence zaczyna brakować pieniędzy. Rosja podwyższyła Białorusi ceny gazu i uniemożliwiła jej samodzielny handel ropą. W kraju rosną ceny, a inflacja zamiast planowanych 6-8% procent sięga 12% (w Polsce jest to obecnie ok. 2.5%). W 2008 roku Białoruś planuje pożyczki zagraniczne aby utrzymać wzrost dochodu narodowego. Prócz tego prezydent zdecydował się ratować finanse kosztem obywateli.

Najpierw zlikwidował ulgi dla emerytów. Duża część ludności, przyzwyczajona do panstwa socjalnego, poczuła się pokrzywdzona. A był to dotychczas betonowy elektorat troskliwego "tatki". Cóż, jednak emeryci nie są grupą skłonną do organizowania przewrotów w państwie.

Jednak od nowego roku Łukaszenka wprowadził reformę, która uderza w bardziej prężną część społeczeństwa – przedsiębiorców. Z powodu bizantyjskie biurokracji ich życie również wcześniej nie było łatwe. Teraz zaś nałożono na nich nowy ciężar. Dotychczas małe firmy mogły zatrudniać pracowników i płaciły pewien podatek ryczałtowy. Nowe prawo pozwala im zatrudniać tylko najbliższą rodzinę. Inaczej – firma powinna być zarejestrowana na takich zasadach jak duże przedsiębiorstwa, co oznacza wyższe podatki i konieczność utrzymywania księgowości.

Dotyka to drobnych przedsiębiorców. Wielkie firmy, supermarkety – tym nic złego się nie stanie, bo udziały w nich ma grupa trzymająca władzę.

10 stycznia odbyła się w Mińsku kilkutysięczna demonstracja przedsiębiorców. 20 osób aresztowano – siedzą do dziś dnia, tak aby nie być wypuszczonymi na następną demonstrację. Ma się ona odbyć jutro. Na Białorusi pojawiły się również strajki!

Coraz więcej osób zaczyna deklarować sprzeciw wobec Łukaszenki. Białorusini boją się obniżenia poziomu życia po trwającym od kilku lat okresie dobrobytu i szybkiego rozwoju. To może oznaczać realną groźbę rewolucji. Podobnie jak w Polsce i w wielu innych krajach – potrzeba walki o wolność przypomina się ludziom dopiero wtedy, gdy zaczynają w nich uderzać problemy ekonomiczne państwa.

Tymczasem wśród Białorusinów zaczęły krążyć plotki o desperacji Łukaszenki, planującego jakoby ucieczkę za granicę. Świadczyć mogą one zarówno o rzeczywistych tarciach na szczycie, jak o świeżo obudzonej determinacji obywateli, mających już odwagę marzyć o odsunięciu prezydenta od władzy. Pytanie tylko, kto tę władzę przejmie? Opozycyjne organizacje polityczne są wciąż skłócone. Z kolei Rosja niewątpliwie ma też swoją koncepcję rozwoju wydarzeń i zechce ugrać jak najwięcej dla siebie.


Więcej na stronach:

Przełom na Białorusi? Nowy Jarocin?

Na Białorusi tematem dnia są ostatnie zaskakujące posunięcia władz.

Kierownik wydziału ideologicznego Administracji Prezydenta, Aleg Praliaskouski, zaprosił do siebie na spotkanie muzyków z zakazanych zespołów rockowych: NRM, Neuro Dubel, Pałac, Krama. Dotychczas muzycy dostawali zakazy koncertów, władze robiły im problemy z wynajmem lokali. Dziś główny ideolog prezydencki zaproponował im zniesienie ograniczeń, jakie reżim nakładał na ich twórczość.

Muzycy ocenili rozmowę jako konkretną i konstruktywną. "Wyłożyliśmy
nasz punkt widzenia, a oni nie kazali kajać się. Przeciwnie – obiecali
nie przeszkadzać." Praliaskouski obiecał sprzyjać działalności
koncertowej wyklętych dotychczas zespołów.

Za jaką cenę?

Muzycy odrzucili propozycję Praliaskouskiego, aby zorganizować "wzorcowy" koncert pod nazwą "Rock za Białoruś". "Możecie wymyślić nazwę, jaką sami chcecie" – próbował ustępować ideolog i obiecał występy w państwowej telewizji. Wówczas lider Pałacu Aleg Chamienka zaproponował nazwę "Rock dla Białorusi".

"Wszyscy uczestnicy spotkania zgodzili się, że nie warto, by muzycy
śpiewali pod jakimikolwiek flagami – biało-czerwono-białymi, czy
czerwono-zielonymi – nieważne." – pisze Nasza Niwa. Radio Racja podaje, że artyści zgodzili też się nie występować więcej na manifestacjach opozycji. Lider NRM Lawon Wolski, pytany przez dziennikarzy, czy wobec tego muzycy zachęcą publiczność by przynosiła na koncerty własne flagi, odpowiedział, że osobiście nie będzie do tego nawoływał. Lecz dodał: "Kiedyś pod tymi flagami będziemy nie tylko występować, ale i żyć".

Alaksandar Kulikowicz, lider zespołu Neuro Dubel powiedział Radiu Swaboda:
"Ogólny wynik rozmowy sprowadza się do frazy ‚żyjmy w przyjaźni’. Niezobowiącująco proponowano nam nie grać pod flagami. Dosłowne zdanie pana Praliaskouskiego: ‚Chłopcy, nie leźcie w politykę!’ I my nie chcemy tam leźć. Powiedziałem mu: ‚Mogę dawać wyraz swoim poglądom jako obywatel. Nie chcę ich wyrażać jako muzyk’. Nam wszystkim sprzykrzyło się wojować. Nie wiemy, z kim wojować. Nie chcemy grać pod flagami. Nawet pod tą flagą, którą ja uznaję."

Wśród internetowych komentatorów (forum tut.by, komentarze pod artykułem w Naszej Niwie) panuje dezorientacja. Toczą się dyskusję, czy kultowi antyreżimowi artyści zdradzili, czy postąpili rozsądnie. 2serge, który nadesłał mi tę wiadomość, zastanawia się, czy posunięcie władz nie jest związane z planowanym na 10 grudnia otwarciem przez Polskę kanału niezależnej telewizji satelitarnej dla Białorusi.

Tymczasem portal Białoruski Partyzant donosi, że władze zaczynają proponować współpracę również młodzieżowym organizacjom opozycyjnym. "Czas ulicznych batalii przeminął." Ministerstwo szkolnictwa i Komisja Ochrony Zdrowia wysuwają wobec tych organizacji propozycje spotkań przy okrągłym stole i wspólnych przedsięwzięć. Jednak warunkiem współpracy jest legalizacja organizacji "zgodnie z obecnie obowiązującym ustawodawstwem".

Wszystko to przypomina mi lata 80. w Polsce. Czasy, gdy reżim w zasadzie panował, ale władza nie miała już siły wszystkiego kontrolować. Gdy w telewizji leciały politycznie niepoprawne i dekadenckie seriale Barei. A zwłaszcza przypomina mi to festiwale rockowe w Jarocinie. Imprezy służące za – pobłogosławiony przez władze – wentyl bezpieczeństwa.

Widać wyraźnie, że białoruska władza zmienia linię. Stara się stworzyć wentyl bezpieczeństwa dla młodzieży, pozyskać ją, ale też – co zupełnie nowe – iść z nią na kompromis. Uważam, że jesteśmy świadkami przełomu. Władza zaczyna publicznie okazywać słabość. Tam coś się dzieje i – może? – niekoniecznie ma to związek z samym Łukaszenką… Można odnieść wrażenie, że prezydent słabnie.

Każdy naród ma swoje moherowe berety

W Mińsku dziś demonstracja poparcia dla Rewolucji Październikowej. Na transparentach napisy: Komunistom chwała na wieki! Wielki Październik to równość wszystkich narodów.

A tutaj – wędrówka starszej pani powracającej z manifestacji. Paparazzi gonili ją przez pół miasta…

Każdy naród ma swoje "moherowe berety". U nas wierzą w ojca Rydzyka, u nich – w Lenina…

Tymczasem gdzie indziej młodzież zrobiła manifestację przeciwko Rewolucji. Skończyło się pałowaniem pod pomnikiem Dzierżyńskiego. Ale to już inna historia…

Wiza do Polski = miesięczna pensja

Gazeta.pl pisze dziś:

Białoruskie sądy wszczęły już około stu spraw przeciw absolwentom
studiów, którzy złamali rozporządzenie rządu nakazujące im odpracować
dwa lata w miejscu wskazanym przez miejscowe władze.

Absolwenci
woleliby jednak sami wybierać sobie miejsce pracy. – Ludzie po studiach
są kierowani do pracy tam, gdzie nikt nie chce pracować. (…)

osoba po studiach medycznych w ciągu pierwszego roku przymusowego zatrudnienia może liczyć na pensję w wysokości do 85 dol.

Białoruski dyktator zapewne łata w ten sposób gospodarkę, a jednocześnie… zniechęca młodych ludzi do studiów. Przecież to studenci są środowiskiem najbardziej opozycyjnym.

Nas, Polaków, powinna natomiast zaszokować jeszcze inna informacja:
Pensja młodego białoruskiego lekarza na przymusowym stażu wynosi 60 euro. Dokładnie tyle, ile będzie kosztować wiza do Polski po naszym wejściu do strefy Schengen! Już w grudniu tego roku.

  • Tu piszę więcej o tym, jakie skutki odczują Białorusini po wejściu Polski do strefy Schengen.

Przez szum informacyjny: Wyzwolenie 17 września. Karta Polaka.

Zazwyczaj nie powtarzam newsów za gazetami, ale dziś warto przebić się przez szum informacyjny. W obecnej sytuacji te wiadomości nie mają szansy znaleźć się na pierwszych stronach:


Gazeta Wyborcza:

Białoruscy weterani chcą czcić sowiecką napaść 17 września

Ujawnienia prawdy o "polskim jarzmie" narzuconym Białorusinom
przed wojną i "jasnym dniu wyzwolenia w 1939 roku" przez Armię Czerwoną
oraz uznania 17 września Dniem Niepodległości domagają się białoruscy
weterani i oficerowie.

Wczorajsze wydania mińskich gazet, opisując obrady, zapewniały, że
"rozprawa z polskimi łgarstwami o 17 września" była oddolną inicjatywą
mas pracujących. Trudno w to uwierzyć – spotkanie zorganizowały
sterowane ręcznie przez administrację Aleksandra Łukaszenki Białoruski
Związek Oficerów, Komunistyczna Partia Białorusi, Sobór Słowiańskich
Narodów Rosji i stowarzyszenie Ruś. Wziął w nim też udział zastępca
kierownika Głównego Działu Ideologii MON płk Uładzimir Makarau.


W istocie rzeczy Rzeczpospolita była państwem kolonialnym – wskazywał
kolegom wroga Lew Krysztapowicz, docent nauk filozoficznych oraz
członek Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Białorusi.
Krysztapowicz tłumaczył: – Te ziemie, czyli Białoruś i Ukraina, były
rdzennie rosyjskie czy też zachodniorosyjskie. Polacy je po prostu
zajęli, a Armia Czerwona na powrót je wyzwoliła. Więcej >>


Gazeta Wyborcza:

Polacy ze Wschodu z Kartą

Za rok będą oni mogli łatwiej przekraczać granicę, uczyć się w
Polsce, pracować i mieć firmy – to gwarantuje im przyjęta przez Sejm
Karta Polaka

Oprócz ułatwień w uzyskiwaniu wiz Polska zrefunduje też opłaty wizowe,
które po wejściu Polski za kilka miesięcy do unijnego systemu Schengen
wzrosną do ok. 60 euro.

Kto może otrzymać Kartę Polaka? Osoba, która wykaże się co najmniej
bierną znajomość języka polskiego, w obecności konsula złoży pisemną
deklarację przynależności do narodu polskiego. Oświadczy, że co
najmniej jedno z rodziców lub dziadków albo dwoje pradziadków było
narodowości polskiej lub posiadało polskie obywatelstwo, bądź wykaże
swoją działalność na rzecz kultury polskiej lub polskiej mniejszości. Więcej >>