Demokrację na Białorusi wprowadzi Rosja

Chyba będziemy się musieli pogodzić z tym, że Białorusini w większości naprawdę wolą Rosję… To ona w końcu wprowadzi demokrację na Białorusi.

Tygodnik Powszechny: Małgorzata Nocuń i Andrzej Brzeziecki, Zachodnie granty w rosyjskim koktajlu.

Demokratyczny Zachód jest w defensywie. A nawet więcej: można postawić
tezę – w polskich czy, szerzej, w europejskich środowiskach
popierających białoruską opozycję będzie ona zapewne niepopularna – że
Zachód dał się ograć zwolennikom prorosyjskiego kursu, którzy
doprowadzili do faktycznego rozłamu na dwie opozycje: jedną skupioną
wokół liderów partii politycznych, i drugą skupioną wokół Milinkiewicza.

Ciekawe jest też, że w środowiskach opozycyjnych trwa… walka o stołki. Tylko ci najmłodsi – uczniowie, studenci – którzy najbardziej narażali się w antyłukaszenkowskich akcjach – oni byli niezrzeszeni. Nie kierowała nimi polityka, chcieli po prostu walczyć o wolność. I oczywiście najmocniej dostali i dostają w tyłek.
Patrząc z zewnątrz – na przykład oczami młodego Polaka, który angażuje
się w pomoc dla Białorusi – niuanse polityki prowadzonej przez
białoruską opozycję mogą być trudne do zrozumienia.

Tymczasem jedno jest pewne: opozycja poświęca czas na zwalczanie się
nawzajem, a nie walkę z Łukaszenką. Można się w ogóle zastanawiać,
dlaczego w kraju autorytarnym działa blisko dwadzieścia partii
politycznych. Mieszkańcy Mińska (a co dopiero mówić o prowincji) nie
potrafią nawet wymienić ich z nazwy. Nie mają pojęcia, kto stoi na ich
czele.

Reżim jednak umiejętnie stwarza dla tych partii pozory legalności i
pluralizmu. Zarejestrowane partie wynajmują biura, organizują
konferencje, projekcje filmów czy promocje książek. Mają swoje siedziby
w regionach. Pokazując ich działalność, Łukaszenka odpiera zarzuty o
ograniczanie swobód politycznych. Ta legalność jest też swoistym
wentylem bezpieczeństwa: jeśli tak dużo można robić zupełnie legalnie,
to trudno oczekiwać, że niezadowolenie opozycyjnych polityków nagle
wzrośnie i pociągną za sobą ludzi do protestu.

– Tylko jedna czwarta tych, którzy po powyborczych protestach wiosną
2006 r. trafiła do więzień, należała do jakiejś partii lub organizacji.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s